czwartek, 21 września 2017

Jak rodzi się w Szwecji?

Zważywszy że dzisiaj mija dokładnie rok od narodzin mojej córeczki postanowiłam opisać jak wyglada poród i opieka okołoporodowa w Szwecji. Co śmieszne, patrząc na sprawę Białogradu powinni mi odebrać prawa rodzicielskie 😀 Będzie w punktach, inaczej za bardzo sie rozpiszę
A wiec jak to jest w Szwedzkim szpitalu?
1) brak papierologii jakiejkolwiek na izbie przyjęć. A przepraszam izby przyjęć tez nie ma... Wchodzimy i serdecznie wita nas położna która bedzie się mną zajmować i prowadzi do naszej sali.
2) wcześniejsza cesarka nie jest żadnym wskazaniem do następnej cesarki. Nie ma mierzenia blizny, straszenia pękającymi macicami, ciągłego monitorowania pod ktg. Owszem miałam ktg od razu po przyjęciu ale nie jakoś specjalnie długo.
3) duża "wolność" rodzącej. Mowię ze głodna jestem, to położna zaprasza na śniadanie, w Polsce podłączyli mi kroplówkę... Mi jako pacjentce się proponuje i tylko proponuje... Wszystko...
4) wanna. Malutki pokoik, palące się elektryczne świeczuszki i trzy rodzaje napojów ze słomkami na tacy na brzegu wanny5) różne rodzaje znieczuleń, jeszcze przed porodem dostałam całą listę od położnej i miałam sobie
wybrać z czego będę korzystać. Zdecydowałam się na gas. Śmiesznie wyglądało gdy położna przytargałem taką wielką butlę na wózeczku do opisanej wczesniej "łazienki"
Zaraz po porodzie:
1) czeka się z przecięciem pępowiny
2) dziecko ląduje u mamy i tutaj ważne, dlatego tak mnie ruszyła ta sprawa z Białogradem bo moja córeczka urodziła sie pierwszego dnia 37 tygodnia. Nie trzymała ciepła, położne sprawdzały co chwila temperaturę i mimo ze leżała ze mną nie ogrzewała się. Mimo to nikt nie zaproponował cieplarki, kolejnym krokiem było oddanie dziecka tacie skóra do skory. No i to pomogło.
3) minimalna ilośc ingerencji. Owszem Wiki miała podaną witaminę k, ale poza tym nic, w Polsce mam wrażenie ze najważniejsze jest mierzenie, ważenie, szczepienie itd. Tutaj nie, oczywiście zważyli ale nie od razu, wszystko ze spokojem, powoli, to my, juz jako rodzina byliśmy najważniejsi.
4) ani na chwilę nie zabrali mi dziecka. Wszystkie badania były przy mnie, na pobranie krwi położna przychodziła do sali i zrobiła to tak delikatnie ze wiki nawet nie jęknęła. Na badanie lekarskie szlam z wiki do osobnego gabinetu.
5) brak szczepień po porodzie, późniejsze szczepienia dobrowolne
6) proponowano kąpiel, odmówiliśmy, poprosiliśmy o to położną na drugi dzien i jak nam pokazała jak kąpać dziecko tak od tej pory wiki ani razu nie zapłakała przy kąpaniu. Tutaj kąpanie noworodka to celebracja a nie ochlapanie
7) no i posiłek w dwie godziny po porodzie: kawa i herbata dla mamy i taty, kanapki i cydr ( o zgrozo gazowany!!!)
A sam szpital?
1) jak dom... Kanapy, dywany, obrazy, kwiaty
2) cisza i spokój. Ile razy wychodziłam z sali tak nie widziałam nikogo z personelu.
3) bufet w rodzaju szwedzkiego stołu, posiłki główne samemu sie nakładało i były w określonych godzinach ale cos do przegryzania typu owoce, kawa i herbata były dostępne cały czas
4) pobyt w szpitalu jest płatny 100 kr za dzien co patrząc na warunki wcale nie jest dużo
5) brak obchodu wczesnym rankiem ( pamietam jak w Polsce o 6 wpadały położne, mierzyły temperaturę, badały tętno itd, tutaj cokolwiek zaczynało sie dziać grubo po śniadaniu)
6 ) życzliwy personel. Wszyscy byli mili i uprzejmi, mogłam w nocy zadzwonić po położną zeby mi zrobiła kanapkę i ciepłe mleko... Nawet krzywo nie spojrzała ale faktem jest ze tutaj po pierwsze położne są szczęśliwe i spełnione, dobrze sie im płaci i są szanowane, to one odbierają porody a w Polsce? Lekarz to bóg a polozna jego popychadło, nie wszędzie ale sami wiece jak jest a nie powinno tak być 🙁
Dużo mozna by było pisac, chciałabym zeby w Polsce tak było ale musi zmienić sie mentalność. W Szwecji opieka lekarska opiera sie na współpracy a w Polsce wykonuje sie tylko procedury...

4 komentarze:

  1. Marzenie... w Polsce plasterek mortadeli, kostka masła i kromka chleba. My pacjenci mało wymagamy, więc robią z Nami co chcą! Ojciec jest największym zagrożeniem, matka zbędną osobą, dziecko kawałkiem materiału do obsługi. Dwa razy miałam cc w Polsce, nie było bardzo źle, ale swoje przeszłam... dziecko zostało wyjęte i zabrane, nawet nie pokazane w obu porodach. Ojciec mógł czekać na poczekalni, przy windzie- jeśli się uparł. Ech... pozytywnie zazdroszczę. Zdrówka dla Wikusi, czas szybko leci!

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie to jest to! A u nas szkoda gadać. Mój ostatni poród z Marysią też do "najlepszych" nie należał. Dialog z położną:
    - Chcecie rodzić szybko, czy wolno?
    - A co to znaczy? Oksytocyna? Masaż szyjki?
    - Tajemnica.
    I gadaj tu z taką! :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mam nadzieję że niedługo zmiany na lepsze pojawią się w polskich szpitalach

      Usuń

Nie ma złej pogody, jest tylko nieodpowiednie ubranie!

Czyli szwedzkie podejście do życia! Powiem szczerze, że kiedyś nie potrafiłam się odnaleśc w tym kraju. Nic mi nie pasowało, a pogoda w szcz...