środa, 13 września 2017

Szwedzki marknad

Co to takiego? Hmm z czym by to porównać? Cos w rodzaju naszego festynu i targu tylko w wersji nieco uboższej. Szwedzi dwa razy do roku organizują sobie takie spędy, gdzie są stragany ze starociami, rękodziełami, ciuchami i innymi pierdołami, do tego jakieś żarcie, i wesołe miasteczko. W tym roku cały dzień lało wiec nawet nie było jak porobić zdjęć. Wybrałam sie tylko po to zeby Kuba mógł pokręcić sie na karuzeli. Zawsze śmieszy mnie to, ze w Polsce praktycznie każda miejscowość ma swój dzien targowy, tak zwane święto dyszla na ktore ściąga cała okolica i ktore w swoim przepychu nie ma sobie równych a biedni Szwedzi na kilka straganów muszą czekać cały rok. A przepraszam my mamy jeszcze festyny i odpusty... Jednak to co mi sie tutaj podoba to to, ze ludzie robią sobie stoisko z rzeczami których nie potrzebują, jakieś stare naczynia, doniczki, książki, zabawki itp czasem mozna znalesc coś na prawdę fajnego. A co do wesołego miasteczka to tak bardzo swojsko mozna sie poczuć, gdy starsza pani nagle zaczyna po polsku: ja mu wytrę ławeczkè, bo mokra... Tak, połowa obsługi to Polacy, w tamtym roku Kuba miał bilety za darmo 😀


1 komentarz:

  1. Szwedzi dziećmi zajmują się ze szczególna starannością. Mieliśmy okazję obserwować to z bliska. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Nie ma złej pogody, jest tylko nieodpowiednie ubranie!

Czyli szwedzkie podejście do życia! Powiem szczerze, że kiedyś nie potrafiłam się odnaleśc w tym kraju. Nic mi nie pasowało, a pogoda w szcz...